Komentarze: 1
Piosenka dnia: "Daffodil Lament"
Hej!
Powiem tylko tyle-ktoś poprosił mnie o ustąpienie starej nazwy bloga,więc teraz witam w nowej szacie.Jestem Mara.Mam 15 lat.Dla ścisłości umieszczę tu wszystkie stare wpisy (jakby ich było dużo...;).Mam nadzieję,że będziecie tu często wpadać (^_^) Pa pa!
Mara
..............................................................................
WPIS: "Wszystko ma swój początek..."
Tak właściwie,to zaczęło się od pewnej gazety (nie będę jej reklamować,bo to szmatławiec).Czytałam jakiś artykuł o blogach i pomyślałam,że to musi być całkiem fajne.Ale uznałam,że tak czy inaczej,jestem kiepska w internetowych manewrach,w życiu pewnie nie stworzę żadnej stronki,więc nie ma co się zabierać za bloga.
No a potem mój kumpel (tj.Oskar),założył sobie bloga.No i mnie też to wciągnęło.
Coś o mnie?
Urodziłam się w Dzień Dziadka roku 1989 w Warszawie.Jestem trudnym dzieckiem.
Tak o mnie mówią starzy.A czemu? Bo,jestem totalnym niejadkiem.
Po prostu nie znoszę żarcia! Mogłabym się odżywiać tylko żelkami i batonikami.
Reszta to detale...;) A rodzice dostają białej furii,kiedy znajdują kanapkę ze śniadania w koszu lub w legowisku mojego pieska-Psotki (rasa bokser-nie gryzie-za to sika na widok ludzi).Mam ciężkie życie.Jak przystało na Wodnika,lubię czuć się niezależną.
No,a moje zainteresowania...następne pęknięte naczynka krwionośne rodziców-słucham rocka.Różnych odmian.Mój zgred (nazywam tatę tak odkąd polubił St.Fogga-spytajcie o niego dziadków),boi się panicznie takich nazw jak:
-Offspring -Rage Against The Machine (ucieka)
-Nirvana (chowa się pod stół)
Poza wyżej wymienionymi,kocham bardzo muzę Alanis Morissette (już 2 latka jej słucham),Evanescence,The Cranberries.Wogóle to moje życie wiążę z muzyką.
Największą przyjemność na świecie sprawia mi śpiewanie.Robię to cały czas i rodzice dostają kręćka.A najlepsze jest to,że miałam ostatnio remont w domciu i jeden pokój jest całkiem pusty.Nawet nie wiecie jak dobrze się śpiewa z echem! Jak w studiu.Cud-miód.
Co do szkółki,to najbardziej lubię lekcje religii i matmę.
Wiem,wiem,to brzmi jakbym była jakimś bardzo uduchowionym,wygenialniałym małym człowieczkiem.Ale ja wcale nim nie jestem! Matmę lubię,ze względu na nauczycielkę.
Parę lat wcześniej musiałam pić ziółka(nie,nie mam na myśli tych z "szanuj zieleń") przed lekcjami matmy.Teraz je lubię,bo wreszcie nie wprowadza mnie to w stres.
No,a rela,jak to rela.Mamy świetną katechetkę.Zamiast o Bogu,prawi nam lekcje psychologii.A jak niektórzy moi znajomi wiedzą-psychologia mnie fascynuje.
Ale się rozpisałam...Pewnie oczy wam już wysiadają.Ale co tam,to wasze ryzyko oślepnięcia ;)No,a jak będziecie komentować,to przy okazji dopiszcie,kto czego słucha.
Będzie ciekawie.Przynajmniej mam taką nadzieję.
Pozdrawiam Krzyśka,Ankę,Martuśkę,Olę i Przepióreczkę,Oskara,
"kochanego Arusia",Janosa,Maca,Schnitzera (chyba jako jedyna dobrze piszę jego nazwisko!),zakratkowanego Piotrka,Dolara,Julkę P.,Marka i Marcina (wszystkiego najlepszego na nowej drodze zycia!),hippisów,anarchistów i wogóle cały świat!
Kocham was wszystkich!!! :)
WPIS:"Lemon Tree"
Siemka!
Dzisiejszy dzień był dla mnie jednym z najlepszych...Choć kosztował mnie sporo nerwów. Wstałam o 5,żeby uczyć się chemii (pieprzone kwasy...:P).
Oczywiście mój umysł był jeszcze za mało rozbudzony,żeby coś zakuć. Potem zjadłam śniadanko (super kolorowe płatki Frutti!) i wyruszyłam w długą wędrówkę do mojej porąbanej różowej szkoły im.Pieska Chihuahua.
Na pierwszej lekcji czekała mnie kartkówka.Nawet dobrze mi poszło.
Najgorsze jednak zostawili na koniec...
Parę dni temu chorowałam i nie chodziłam do szkoły.Ominęła mnie (jako jedyną) kartkówka.Głupie szczęście. Co bym tu chciała dodać,to coś a propos nauczycielki.Mianowicie jest to kobieta niskiego wzrostu,która ubiera sie tak by dopasować się do koloru szkoły (do czego pasuje róż?-to jest pytanie retoryczne...).
Ma ksywkę Modliszka i nienawidzi dziewczyn,a kocha chłopaków.
Siada sobie na biurku i uśmiecha się do nich obleśnie.Moim zdaniem jest niebezpieczna dla otoczenia. Ale wracając do kartkówki...Dziś była pierwsza lekcja po tej rzezi niewiniątek.Miałam być pytana...a sto razy bardziej wolałabym pisać już tą głupią kartkówkę.Jednak na lekcji Modliszka ogłosiła,że pracujemy w grupach i upiekło mi się.
To jest pierwszy powód świetności tego dnia.
Następny to to,że jutro nie ma historii ;)
Poza tym udało mi się wreszcie rozwiązać ważną sprawę z niejakim Piotrusiem.
Było też dużo mniejszych epizodów,które sprawiły,że było fajnie.
Co tu więcej dodać...?
Odkąd raz (jeden jedyny!!!) założyłam do szkoły czarną koszulkę z Linkin Park zaczęli podchodzić do mnie ludzie słuchający hip hopu i udawać Eminema (mówiłam już,że nasza szkoła jest co najmniej dziwna...?).Robią to prawdopodobnie dla hecy,albo żeby się trochę poobnosić ze swoim gustem,ale mówię,wygląda to komicznie. No i to by było na tyle.Wiem,że ta notka (a raczej nota) jest baaaardzo długa i baaardzo nudna,ale tak wyszło:) Na koniec napiszę najlepsze moim zdaniem albumy jakie wydano w całej historii muzyki...
Moje Ukochane Płytki
"MTV Unplugged" -Alanis M.
"Americana" -Offspring
"Consipracy of one"/"Smash" -Offspring
"Fallen" -Evanescence
"No need to argue" -The Cranberries
"Nevermind" -Nirvana
"Blood Sugar Sex Magik" -RHCP
"RATM" -RATM
"The battle of Los Angeles" -RATM
WPIS:"Feelings..."
Piosenka dnia: "She's got issues"-The Offspring
W dzisiejszej notce skupię się przede wszystkim na uczuciach.Co tu mogę więcej powiedzieć? Moje życie pół roku temu wywróciło się do góry nogami.Skończyła się moja 5-letnia przyjaźń z Magdą D.To był najgorszy okres w moim życiu.Czułam się oszukana,sama i miałam depresję Ryczałam parę razy dziennie i nie potrafiłam sobie z niczym poradzić.Wydawało mi się,że świat sie na mnie mści.Więc nie modliłam się i nie chodziłam do kościoła.Myślę,że wtedy najwięcej pomógł mi mój kumpel Krzysiek i mama.Pocieszał mnie,stawał po mojej stronie,wyciągał do kina.Poczułam,że mam przyjaciela i chyba jednak świat nie do końca się zawalił. Potem wyjechałam na obóz.Świetna sprawa,bo poznałam wspaniałych ludzi.Z niektórymi nadal utrzymuję kontakt.Np.z Marcią.Mieszka daleko ode mnie,ale często gadamy przez telefon.Kiedy zaczęła się szkoła moja najlepsza koleżanka (tak,Ty,Anka) sprawiła,że zaczęłam przynależeć do jej paczki.Jednym słowem-prawie wszystko sie ułożyło,bo z dziewczynami dogaduję się doskonale i organizujemy razem takie akcje w szkole,że chyba nigdy ich nie zapomnę.Podpadłysmy już dobrych parę razy woźnej...:) Jednego mi nadal jednak brakuje.Mianowicie nie mam przyjaciółki.Nie mam komu powiedzieć WSZYSTKIEGO i powiedzieć,że jest dla mnie jak siostra (której nie mam).Czasem nadal jest mi smutno,ale jakoś sobie radzę.I co chciałabym przekazać osobom czytającym te notki,to to,że jeśli bliski wam człowiek okaże się zupełnie inny niz myśleliście,to to jeszcze nie jest powód do załamania.Bo,na każdego czeka gdzieś jakiś przyjaciel.Podobnie jest ktoś z kim spędzicie całe życie.Po prostu trzeba wierzyć,że będzie lepiej i być sobą.To wszystko co chciałam powiedzieć.Wspomnę jeszcze tylko,że dodaję piosenkę dnia nad notką.Poza tym pozdrawiam: Zuzię,Zenka,Mike'a,Pepe,moja paczkę,ludzi z obozu,nauczycielkę od polskiego z podstawówki,która pokazała mi co to znaczy "pisać",Madkę B,Karmelka-Klopsika-Toffi-i jak tam on jeszcze się nazywa,a także niejaką karotkę,karolę_g,sol i wszystkich,którzy to czytają.Na koniec dodam coś co sama wymyśliłam...
"Cierpieć nie znaczy tylko wylewać łzy,ale też łkać w duszy"
WPIS:"Sabrosito y dulzón"
Piosenka dnia:"Killing in the name of..."-RATM
Witam,witam ponownie! Cały tydzień spędziłam wkuwając się do klasówek (można zwariować :p zresztą sami wiecie...).
Wczoraj miałam pierwszą dyskotekę w nowej szkole.Wiem,że niektórzy powiedzą,że dyskoteki są beznadziejne,ale ja je lubię.Lubię te przygotowania,lubię tańczyć.Zawsze to coś nowego.Niestety ta impreza była beznadziejna. Cały czas prosiłam Carmelita (zastępca przewodniczącej szkoły),żeby puścili coś mocniejszego niz tylko disco i hip hop. I nic.Próbował przekonać chłopaków przy komputerze,ale olali go.W końcu na koniec puścili 20 sekund z "Bring me to life" Evanescence i jako ostatnie "Nothing else matters" Metallici.Ale widocznie tylko ja jestem niezadowolona,bo wszyscy inni mówią,że było świetnie.No i w dodatku,następny powód beznadziejności-popełniłam głupi błąd w stosunku do mojego kolegi i chyba nic już nie mogę naprawić.Dlaczego dogadać się z facetem jest tak trudno? Wyszłam wściekła,a potem stałam moknąc przed szkołą i zbierało mi się na płacz. Wróciłam do domu i gadałam bite dwie godziny z mamą.Ale potem i tak przepłakałam całą noc.
Dobrze,wiem,że może nie jestem obiektywna,ale ten wieczór powinien być denny nie tylko dla mnie.
Jednak były i dobre wydarzenia w tym tygodniu.Np.to,że po remoncie w moim pokoju wreszcie w nim mieszkam:) Ściany są koloru mango.Zabójcze.
No,a w poprzednią sobotę (której niestety nie opisałam) urządziłam sobie z Krzychem super imprezkę. Oglądaliśmy "Kolekcjonera",żarliśmy Choclairsy (wielkie pudełko=),
słuchaliśmy muzy,popijaliśmy tzw.Canari (troszkę mi się kręciło w główce...) i gadaliśmy o czym popadnie. Powodem była radość z nocnego wyjścia naszych rodziców na balangę.
Jednym słowem-było super.Właśnie takie rzeczy zapamiętuje się na całe życie.
Dzięki,Krzysiek:)
Co tu więcej napisać.Pokochałam język hiszpański! Do ksywek wszystkich kumpli w szkole dodaję -ito. Więc jest Carmelito,Pepito,Sabrosito...(choć to ostatnie ma inne znaczenie).No,więc będę już kończyć. Komentujcie,komentujcie,ludziska!!!
WPIS: "Nicht langweilig Eintragung"
Piosenka dnia:"Points of authority"-Linkin Park
Co tu więcej mówić,ŚWIAT ZWARIOWAŁ!!!
Prawie wszystko ułożyło się.Jestem zmuszona do drastycznych kroków dotyczących wymienionego wcześniej obywatela Sabrosito (oder Mike) ponieważ założyłam się o cały mój majątek (no,cóż,całe 2 złote...).
Przyda się jakaś mobilizacja :)
Cały dzień byłam w cudnym,wprost odjechanym humorze.
Jednak moje koleżanki miały spokój (szczególnie Ola),bo w przeciwieństwie do ostatniego czasu,gdy też byłam w dobrym nastroju,nie śpiewałam w kółko hiszpańskich piosenek.Za to jutro będę śpiewać,bo czekają mnie pod rząd dwie lekcje z tego pięknego języka :)
Dzisiejsza notka będzie krótka,bo padam po dodatkowych zajęciach sportowych.
4 osobowości ze świata mediów,które uważam za znaczące...
1.Herbert George Wells - ur.1866 wybitny pisarz,który potrafił umiejętnie oddać ludzi w szpony Niemożliwości przy zachowaniu ich człowieczeństwa-ich ciała i krwi,smutku i szaleństwa.Podziwiam go za to i żałuję,że nie było mi dane nigdy go poznać.
2.Alanis Morissette - ur.1974 legenda żeńskiego rocka.Niezwykle utalentowana,pisze po prostu o życiu,o ludziach,ich uczuciach,o nas samych.Pod maską ironicznych słów zachowuje prawdziwą filozofię.Alanis zawsze była i będzie dla mnie wzorem.Jest znakomitą artystką.Jej osobowość jest skarbem dla ludzkości.
3.Zack de la Rocha - ur.1970 były wokalista mojej ulubionej kapeli Rage Against The Machine.Szanownego pana Zacka cenię za wielkie zaangażowanie w wiele akcji politycznych i charytatywnych (pomoc Zapatystom). Wielokrotnie przemawiał on przed Komisją Praw Człowieka walcząc o wolność osób skazanych na więzienie z powodu rasistowskich poglądów wyższych władz amerykańskich (np.sprawa Mumii Abu-Jamala lub Leonarda Peltiera). Poza świetnym wokalem,który dodawał RATM ognia,Z. choć czasem wzbudzał kontrowersje swoim ekscentrycznym zachowaniem,uparcie dążył do wyznaczonych sobie celów.Bardzo cenię taki upór.Szanowny pan Zack jest dla mnie człowiekiem czynu i honoru.
4.Dolores O'Riordan -znakomita wokalistka,a przede wszystkim gitarzystka zespołu The Cranberries.Pochodząca z Limerick na Zielonej Wyspie Dolores już od początku kariery nie bała się głośno mówić o wojnie w Irlandii.W swoich tekstach otwarcie opisywała brutalne warunki życia w Ulster,gdzie na każdym rogu czeka bomba podłożona przez Brytyjczyków lub IRĘ,która zamiast pomagać,zabija swoich.Ponadto słuchając jej utworów odkrywam zupełnie nowe zakątki mojej duszy.Słuchając tej muzyki pojawia się rozrzewnienie,smutek,czasem nadzieja.Poprzez swoje teksty Dolores przekazuje typowy irlandzki hart ducha,którego czasem mi brakuje.
I to by było na tyle.Pozdrawiam.Proszę komentujcie (bo,bardzo cenię zdanie innych) i piszcie kto jest wzorem dla Was.:)
WPIS: "esta muy sola..."
Piosenka dnia: "Denial Revisited" - The Offspring i "Nothing compares to you" Sinead O'Connor (obydwie traktują właściwie o tym samym ;)
Cześć!
Po pierwsze-przepraszam za tak długą przerwę w pisaniu,ale po prostu nie miałam czasu.Po drugie-chyba niedługo trochę zmienię wygląd mojego dziennika,ale to tylko zamierzenia.Pięknie,pięknie-mam jak do tej pory same 5 i 4 z kartkówek,odpowiedzi itp.Nie!!! Nie jestem kujonką.Większość wolnego czasu (któergo nie mam zbyt dużo) ostatnio spędzałam grając w Tony'ego Hawka 2.Kocham tą grę!!! Świetna fabuła i odjazdowa muzyka.
Na jutro muszę upiec ciasteczka z jabłkami na geopgrafię.Wiecie,że to podobno wietnamski przysmak? Ja myślałam,że oni jedzą psy.
Niestety,nie są aż tak pokręceni.Musiałam z trzema koleżankami zrobić projekt plakatu na temat "Kuchni Wietnamskiej".
Boże,co to było za cholerstwo.Siedziałyśmy całą sobotę i niedzielę.A teraz jeszcze ciasteczka...Nie mogę sie doczekać starości ;)
Cóż poza tym u mnie.Jestem tutaj na forum własnej wypowiedzi,więc powiem tak:
poczciwy obywatel Sabrosito (tj.Aaadrian) opuścił moje serce i powędrował gdzieś daleko.
Tak po prostu.
A tak wogóle ostatnio zawiązałam parę fajnych znajomości.
Poznałam na stronie theoffspring.com Anthony'ego pochodzącego z Melbourne.Ogólnie polecam tą stronę.Chat włącza się bardzo szybko i można pogadać z fanami rocka z całego świata.W dodatku obowiązuje tam niepospolity angielski,bo ze slangiem amerykańskim i wszystkimi możliwymi skrótami (np.gtg-got to go).No i jest bardzo wesoło i sympatycznie.
Jakby co,to mój nick jest "mara".
Poza tą internetową znajomością,zakumplowałam się z dwoma fajnymi ludźmi z mojej różowej szkółki-Handlarzem i Żwirkiem (bez skojarzeń).
Właśnie,no,właśnie.
Przestałam tworzyć.Ostatnio nic nie piszę.Napisałam opowiadanie trójpodmiotowe (jeśli wogóle jest coś takiego) i na tym koniec.
Za to złapałam znów gitarę.Ćwiczenie czyni mistrza...:) Naprawdę nieźle już gram .A najbardziej lubię "Animal instinct" The Cranberries.
W sobotę idę na "Rewolucje" z Krzyśkiem (jak ktoś tu jest nowy,to juz się tłumaczę-Kryśka to mój kumpel).
Opinie głoszą,że ostatnia część wyśmienitego moim zdaniem "Matrixa" jest beznadziejna.Zacytuję tu moją wspaniałą mamę "Jeśli film jest naprawdę dobry,to nie powinno sie kręcić następnych części".I ja się z tym zgadzam.
Już druga część była kiepska,bo za dużo było efektów a za mało fabuły.
Ale wypada iść na trzecią i przekonać się jak to jest naprawdę."Matrix" i tak na zawsze zapisał sie w historii kina.A Keanu Reeves jest niezastąpiony jako Neo.
No i może tym razem w kinie Krzysiek wyprosi dla mnie jego plakat u barmanki...:)
Widziałam niedawno dwa świetne filmy.Pierwszy to "Still Breathing" -prześliczna historia romantyczna,na której ryczałam jak bóbr,i "Skazani na Shawshank"-który uznałam za cud reżyserii i scenariusza.Wszytskim polecam.Ten drugi ma w sobie coś,co sprawia,że opowieść wciąga,do tego stopnia,że nie chce się odchodzić od telewizora nawet po napisach końcowych.Obraz jest wspaniale skonstrouwany.Myślę,że spodoba się każdemu.Pokazuje całą prawdę o wieloletnim życiu w więzieniu i po opuszczeniu go.Wzruszające i prawdziwe.Uwielbiam Morgana Freemana.
Następnym razem napiszę coś o innych filmach,które zwróciły moją uwagę,a teraz będę się już chyba żegnać.
Pozdrawiam: Martusię,H i Ż,Kryśkę,Pepe,dziewczyny z mojej klasy,Dolara i wielu innych.
"...nie zapominajmy nigdy o polskich ideałach BRATERSTWA i SŁUŻBY,o ludziach,którzy potrafili pięknie umierać i PIĘKNIE ŻYĆ."
A.K.( nie,nie Armia Krajowa,to inicjały autora)
WPIS: "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów"
Piosenka dnia: "My Vietnam" Pink
4 DNI WOLNEGO!!! To jest życie...Dzisiaj w szkole totalna masakra.Ktoś wbił mojemu koledze nóż w rękę.Nie wiadomo o co poszło,ale wszyscy mówili o tym cały dzień.Taki mały Wietnam...Dzisiaj przedstawialiśmy prace geograficzne na lekcji.O kuchni wietnamskiej.Dostałyśmy szóstki.I słusznie:) Aha,jeśli ktoś z was chce,to mogę zamieszczać tu od czasu do czasu tekst piosenki (np.z przetłumaczeniem),o którą poprosicie.Najlepiej piszcie o tym w komentarzach.To by było na tyle.
Komentujcie,ludzie,komentujcie!!!
WPIS: "I'm back"
Piosenka dnia: "Hit that" -The Offspring
Hej ludziska!
Sorry za tą ogromną przerwę.To się więcej nie powtórzy:)) W szkole ostatnie klasówki i odpytki (marne podrygi nauczycieli...hehe...).Z niekłamanym podziwem słucham "Behind Blue Eyes" Limp Bizkit.Nie sądziłam,że są zdolni do czegoś takiego.Hmm,no,cóż-myliłam się.Narazie nie piszę więcej,gdyż jest 21:03,a ja muszę się uczyć do kartkówki z historii.Napiszę jutro,lub pojutrze.Pozdrowionka dla: Zuzki-wracaj do zdrowia,Krzysiaczka (zabije mnie za to...hehe...),Mońki,Olki,Ulki,Mike'a,frędzla,k.,Nirvanki,p.,Kev'a H.,Magdy D.,Modliszki (błagam...ta kartkówka...;) i mojego pieska-Psotki Dharmy,Fevzi'ego,żeby sobie darował te jointy,bo chyba mu zmiękczają szare komórki ;) i wsyckich innych któlych opusciłam:))))) Wesołych Weihnachten!!!
WPIS: "Fuck! Fuck! Fuck! Hahahahhahahahahahahah...."
Piosenka dnia: "Crawling" Linkin Park
Witam!
No,więc piszę...Hmm,Święta już tak blisko...Tylko szkoda,że śniegu nie ma.
Natępnie...UDAŁO MI SIĘ PRZEJŚĆ TONY'EGO HAWKA!!!!!
Moi rodzice nie widzieli (ani nie słyszeli) takiej radości odkąd miałam 9 lat i udało mi się z powrotem przyczepić głowę (którą wcześniej oderwałam z premedytacją i dzikim okrzykiem) mojej ulubionej lalce (nazywałam ją Nicole).
Taaa,Tonuś,kochany Tonuś...:) Nie potrafiłabym bez niego żyć.A raczej bez samej gry,bo i tak wolę Rune'a Glifberga (wiesz,że w 2000 zdobył mistrzostwo świata w jeździe na desce stylem mieszanym?).
No,a niedawno udało mi się sprzedać moją beznadziejną starą (acz kochaną) komórkę.
Tak!-wreszcie pozbyłam się tego grata...Teraz mam dwie serie nowszą :)))))
Hmmm,cóż tu więcej napisać.Dzisiaj jestem w tak dobrym humorze,że życzę ci wszystkiego najlepszego i wogóle czego tylko sobie zapragniesz,mały szary obywatelu! hehehe...
Dzisiejszego pięknego ranka wstałam o 5:30 (tak po prostu...;)
i na 8:00 poszłam na anglika 2 kilometry dalej.Ah,to jest życie...Normalnie miałabym na 13,ale dziś było wyjątkowo wcześniej.Taaa,popijam sobie sok wielowarzywny i jest super...(wcale nie jestem dziwna).Gdy wróciłam z lekcji,odebrałam maile od kochanego Fevzi'ego (heeej,pozdrawiam!-choć wiem,że i tak nie mówisz po polsku,he he he) i Keva (i od Multikina-ale się przyczepili...).
Taaa,to jest coś...Nie ruszam się z domu (nie kojarzyć z leniwcem) a i tak mogę sobie z kimś pogadać.Hehee,ale fajnie...następna szklaneczka soku wielowarzywnego..ach,ten seler...(no co? masz coś do selera??!).
Wczoraj coś mnie napadło o i zaczęłam w sklepie w kółko przesłuchiwać "Drowning" Crazy Town.A taki tego efekt,że w styczniu kupuję sobie ich płytę.Hehehe...
Ta,trzecia szklaneczka...ach! Słucham sobie Offspringa.Kupiłam już wapniaczkom prezent pod choinkę (hmm,preparat na wypadanie włosów dla taty i płyta Iron Maiden dla mamy to chyba najlepsze co może ich spotkać...;).Nieee,żartuję.
Odwołali by mi kieszonkowe.
No,to czas kończyć te marne (co powiedziałeś nędzny szczurze???) zapiski.
Czas na pozdrowionka...
No,to greetings 4 : Ola i jej ukochany Danielek (jak chcesz mnie zabić,to wiedz,że nigdy mnie nie znajdziesz!!!!(ha ha ha!),Monika,Ula,Zuza,Dolar (dlaczego mam być skromna,proszę pana?),Adrianek,Fevzi (selam! :), Kev,Dexter Holland ( no,co? nie można sobie pomarzyć ?! ),S.,C.,Madzia Dżefko-od czegoś trzeba zacząć :) and 4 every1 I 4got about (ale slang,nie...? ;).
Mara :))))))))) (she hasn't got any issues!)